Mają bystre spojrzenie, wydłużone ciało i krótkie łapki z pięcioma malutkimi, niezwykle sprawnymi paluszkami. Mnóstwo czasu spędzają w wodzie, a ich uszy, oczy i nozdrza są usytuowane w taki sposób, że mogą wystawić je ponad lustro wody: płyną, a jednocześnie wszystko widzą, wszystko słyszą i docierają do ich wszelkie zapachy. Niesamowity jest także ich ogon, który jest sterem i dodatkową siłą napędową: potrafią pływać z imponującą prędkością.
– Wyglądają niewinnie i sympatycznie, ale są bardzo skutecznymi drapieżnikami – przypomina prezes wrocławskiego zoo, Tomasz Jóźwik.
W polowaniu pomagają im wibrysy, czyli wąsy czuciowe, dzięki którym wykrywają drgania rozchodzące się w wodzie, a tym samym namierzają potencjalną ofiarę.
Otylia i Kajtek z wrocławskiego zoo
Otylia i Kajtek, wydry europejskie, mieszkają koło Odrarium. Para niestety nie doczekała się dotąd potomstwa, choć opiekunowie nie tracą nadziei.
Jak na wydry przystało mnóstwo czasu spędzają w wodzie, ale jest świetny sposób, by na pewno zobaczyć je na lądzie: trzeba przyjść na karmienia połączone z treningiem medycznym, który odbywa się codziennie o godz. 10:45.
Treningi medyczne są dla zwierząt bardzo ważne: to wspaniały sposób, by zachęcić je do wysiłku fizycznego i intelektualnego. My, opiekunowie, też na tym zyskujemy, bo możemy podczas ćwiczeń obejrzeć zwierzę z bliska, sprawdzić, czy wszystko jest z nim w porządku. Przyzwyczajone do treningów medycznych zwierzę lepiej współpracuje i mniej się stresuje, gdy np. musi trafić do weterynarza.Katarzyna Pisula, opiekunka małych ssaków
Jest na co popatrzeć, bo Otylia i Kajtek mają mnóstwo energii: bawią się, gonią, reagują na siebie nawzajem i na to, co robią opiekunowie.
– Badacze opisują najrozmaitsze zabawy wydr, np. zjeżdżanie na brzuchu po błotnistym brzegu rzeki – mówi Katarzyna Pisula. – Tu dajemy im zabawki, które pobudzają je do działania, np. takie, w których umieszcza się pokarm. Ale bawią się też dla samej zabawy, bez gratyfikacji w postaci jedzenia. Jeśli dostaną ciekawy przedmiot, np. gumową zabawkę, taką jak dla psa, podrzucają ja, gryzą, pływają z nią.
Warto dodać, że wydry mają spory apetyt: żeby zaspokoić swoje zapotrzebowanie na składniki odżywcze, muszą zjeść około kilograma ryb dziennie, a same ważą od 3 do 10 kg. „To tak, jakby człowiek ważący 70 kg zjadał 17 obiadów dziennie!” – czytamy na stronie zoo.
Po co komu Światowy Dzień Wydry?
Światowy Dzień Wydry to dobra okazja, by mówić o zwierzętach tego gatunku.
– Nie wszyscy zdajemy sobie sprawy z tego, że wydry żyją niedaleko nas: wystarczy pójść nad rzekę albo nad jezioro tuż za miastem. Dbanie o ten gatunek to także dbanie o środowisko, populację ryb, roślinność itd. – mówi Katarzyna Pisula. – Czego moglibyśmy im życzyć w dniu ich święta? Jak najmniejszej ingerencji człowieka w środowisko naturalne. Tego, żeby brzegi rzek pozostawały nienaruszone i dzikie.
Czy wydrę można trzymać w domu?
Wydry mają słodkie pyszczki o wyjątkowo inteligentnym wyrazie i są skore do zabawy, jednak trzymanie ich w domu (są ludzie, którzy niestety próbują to robić) jest bardzo, ale to bardzo złym pomysłem.
– Po pierwsze, to nielegalne, bo są w Polsce wydry są pod częściową ochroną i żeby móc mieć takie dzikie zwierzę w domu, trzeba postarać się o specjalne pozwolenie. Po drugie, absolutnie nie warto tego robić: wydry gryzą, drapią, niszczą, brudzą i hałasują. Często się zdarza, że ludzie, którzy te zwierzęta próbują hodować, ostatecznie je porzucają.
Trudno im też zapewnić odpowiednie warunki, bo przecież wydry potrzebują wody.